Wybierając się na wędrówki w szczególności, w tereny których nie znasz, dobrze jest zabezpieczyć się w jakieś mapy. Ministerstwo Agrokultury na Cyprze stworzyło
mapki dla różnych szlaków. Maja oni swoją własną stronę internetową więc możesz je znaleźć tutaj.
Ja zaopatrzyłam się w cały pakiet tych mapek korzystając z uprzejmości pani w jednym z hoteli w Troodos.
|
Osiołek... |
|
... i koń, spotkane przed zejściem na szlak |
Szlakiem Persefony
Mieliśmy tylko 4 godziny na spacer, ponieważ przyjechaliśmy busem i żeby zdążyć na ostatni powrotny nie mogliśmy pozwolić sobie na spóźnienie. Zdecydowaliśmy się więc na niezbyt długi szlak. Zaplanowaliśmy spacer szlakiem „Persefony” (
Persephone Trail) – 3km w jedną stronę i powrót.
Spacer był niezwykle przyjemny...
|
Widok na sezonowe jeziorko Amiantos przy opuszczonej kopalni azbestu Amiantos
|
|
Interesujące krajobrazy Amiantos
|
|
Krajobraz po opuszczonej kopalni |
|
Sikora sosnówka (Periparus ater cypriotes) |
|
Mirt (Myrtus communis) |
|
Szafran inaczej Krokus (Crocus cyprius) |
Zachwyceni naturą i krajobrazem wokół nie zwróciliśmy uwagi, iż nasz szlak dobiegł końca. Jakoś nie mieliśmy ochoty wracać tą samą drogą... Postanowiliśmy iść w nieznane 😊 Trochę więcej przygody, spontaniczności. Kontynuowaliśmy nasz spacer dalej leśną twardą drogą, która pętlą zatacza koło i można powrócić do samego Troodos. Wychodzi ona w pobliżu drogi asfaltowej prowadzącej do Troodos.
Doszliśmy do skrzyżowania – w jedną stronę kontynuacja naszej drogi a w drugą kierunkowskaz na jakąś wioskę, o której nie słyszałam (jak się teraz okazuje po dokładniejszej analizie naszej drogi na mapie było to miejsce, gdzie wkraczaliśmy na inny szlak – Psilo Dentro – Vryses – Kaminoudia – Pouziaris – Psilo Dentro – 8km). Gdybyśmy skręcili na tę nieznaną mi nazwę wioski kontynuowalibyśmy właśnie ten szlak.
Na mapach często ciężko znaleźć istotne detale i niestety ścieżki w lasach są bardzo słabo oznakowane. Mam wrażenie, że tu na Cyprze nic nie jest wystarczająco dokładne.
To tak jak jednego dnia szliśmy do Pafos Zoo i były drogowskazy: „Do Zoo 7km” – przeszliśmy pewnie ze 3-4km i widzimy kolejny drogowskaz „Do Zoo 6km”, następne 3km i widzimy drogowskaz „Do Zoo 4km”, w końcu stwierdziłam, iż oni nie liczą, ile jest po danej drodze tych kilometrów, a po przekątnej – tak palcem po mapie prosto od tego punktu, w którym się teraz znajdujemy do punktu docelowego. Tak samo tutaj było z tymi drogowskazami.
Miałam jakąś dziwną intuicję albo mam taką dobrą orientację w terenie, że czułam, iż idąc wybraną przeze mnie drogą, dotrzemy do miejsca, w którym zaczyna się szlak Kalidoński (Kalidonia Trail), który wiedzie do wodospadu i kończy się przy Platres – miejscowości, z której również mogliśmy złapać nasz autobus.
Droga, którą wybraliśmy, okazała się jeszcze przyjemniejsza do wędrowania. Schodziliśmy w dół...
|
Spacer szlakiem Persefony |
|
Radar widoczny ze szlaku Persefony
|
|
Paproć - Orlica pospolita (Pteridium aquilinum) |
|
Suche szyszki sosnowe |
|
Ciekawie wyglądające Porosty (lichens) na gałęziach drzew |
|
Porosty (lichens) |
|
Dąb olcholistny (Quercus alnifolia) |
|
Krajobrazy ze szlaku |
|
Krajobraz z drzewkami sosnowymi |
Cały dzień towarzyszyły nam chmury. Przyznam szczerze, że się nawet ucieszyłam z tego, ponieważ zdjęcia wykonane w taką pogodę są dużo bardziej interesujące, bardziej dramatyczne. Henri stwierdził, iż będzie padać – i tak było.
W pewnym momencie pogoda bardzo szybko się zmieniła i zaczęło padać... Z początku delikatnie, ale zapowiadało się na silną ulewę. Zaczęło grzmieć w oddali, więc postanowiłam schować swój aparat. Dodatkowo zawinięty w reklamówki jednorazowe trafił do plecaka i tam pozostał już do końca naszej wycieczki.
Burza była coraz bliżej. Deszcz się wzmagał. Zaczęliśmy iść szybciej...
Szczerze w ogóle nie spodziewaliśmy się takiej pogody i wcale się na nią nie przygotowaliśmy. W Limassol gdzie żyję na co dzień, deszcze ostatnio były zimą. Następnym razem będziemy pamiętali, aby zabezpieczyć się w razie zmian pogody.
O dziwo dotarliśmy do miejsca, gdzie znajdowała się mapka ze szlakami. Był to również moment, kiedy to deszcz był najsilniejszy i potrzebowaliśmy schronienia. Tablica z mapą miała zadaszenie, więc mogliśmy się tam schronić przed burzą. Powietrze wspaniale pachniało, świeże, rześkie... Uwielbiam burzę! Było ciepło, ale dla dodatkowego zabezpieczenia aparatu (który już był w plecaku) nałożyłam swoją flanelową koszulę na ręce i na plecak. Wyglądałam jak wielbłąd 😂 hahaaha
Zaraz obok nas stał zaparkowany samochód. Nie tylko nas burza zaskoczyła na szlaku. Spotkaliśmy ich później. Nie poszliśmy drogą asfaltową do Troodos, ponieważ wydawała się bardzo stroma i męcząca – wciąż w górę.
Przeczekaliśmy największą burzę i ruszyliśmy na szlak – w dół wzdłuż rzeki Kryos Potamos...
Szlakiem Kaledońskim w dół
Byłam wcześniej 2 razy nad wodospadem Kalidonia, ale za każdym razem szłam od strony Platres w górę rzeki. Wodospad Kalidonia jest najbardzej znanym wodospadem na Cyprze i mierzy 15m wysokości. Nie zdawałam sobie natomiast sprawy, że nigdy nie widziałam tam wszystkiego, co było do zobaczenia. Niestety ze względu na pogodę nie mogłam się zatrzymać, aby za bardzo podziwiać widoki i zrobić zdjęcia. Nie szkodzi... Nic straconego. Na pewno jeszcze nie raz tu wrócimy.
Droga wiodąca wzdłuż rzeki Kyros Potamos nie należy do łatwych. Kamienista ścieżka, schodzenie z wielu stopni i niejednokrotne przechodzenie przez strumień rzeki – po kamieniach w wodzie albo drewnianych mostkach (oczywiście droga w dół z wodospadu jest dużo łatwiejsza niż pod górę). Ta część naszej wyprawy spodobała się Henriemu bardziej. Stwierdził, iż ma bardziej survivalowy charakter (w szczególności w tym deszczu). Na szczęście okazało się, iż nie byliśmy jedynymi szaleńcami 😊 Po drodze spotkaliśmy kilka innych par, które złapał deszcz. Najbardziej nas zaskoczyła parka dopiero co znajdująca się na samym początku tego szlaku i zamierzająca go pokonać w taką pogodę i to jeszcze w klapkach - japonkach... 😲
A tak wygląda wodospad Kalidonia (zdjęcia z innych spacerów):
|
Wodospad Kalidonia |
|
W drodze do wodospadu od strony Platres |
|
W drodze do wodospadu od strony Platres |
W Platres
Szlak kończył się przy Pano Platres. Wciąż byliśmy przed czasem. Mieliśmy jeszcze godzinę. Odwiedziliśmy więc tutejszy sklep z przyprawami, tradycyjnymi cypryjskimi słodkościami, przetworami i winami. Kupiliśmy dwie butelki wina. Jedno z winiarni w Platres - Lambouri Pure Cabernet 2006 Silver Label, które już w prezencie powędrowało do osoby wracającej już na zawsze (podobno) do Polski. A drugie to Ktima Argyridi Cabernet Savignon 2005. Najbardziej lubię Maratheftiko, ale ponieważ od sprzedawcy dopiero co się dowiedziałam, iż właściciel winiarni Vasa Winery, Pambos Argyrides zmarł, bardzo się wzruszyłam i kupiłam tę butelkę. Dwa lata temu byłam na wycieczce zapoznawczej w 3 winiarniach z zespołem z mojej pracy i poznałam tego miłego pana. Wino teraz znajduje się pośród innych na półce i jakoś nie mam serca go ruszyć.
Po zakupach wciąż zostało nam trochę czasu do odjazdu busa, więc poszliśmy się ogrzać na kawę. Wybraliśmy małą kawiarenkę w samym centrum Platres i spokojnie czekaliśmy na busa.
To był niesamowity dzień i niesamowite przeżycia. Cztery godziny, dwa szlaki i burza... Tej nocy spało się wspaniale...
@2012 by Ewelina Kur (Vienewi). All rights reserved.
0 comments:
Prześlij komentarz