Update cookies preferences

Wspinanie na Cyprze - Gerakopetra, Ineia


Minęło już 8 lat, odkąd to po raz pierwszy pojechałam na wspinaczkę skałkową. Od tamtej pory nie wspinałam się zbyt wiele razy (tylko 12 razy byłam na takich spotkaniach wspinaczkowych), nie jestem doświadczonym wspinaczem, ale uwielbiam wspinaczkę i zostawiła ona w moim sercu ogromny ślad. Kiedy znajdowałam się na ściance, za każdym razem czułam się, jakbym wracała do domu. Smutek mnie jednak ogarnia, jak pomyślę, że nie wiadomo czy jeszcze kiedyś będę mogła wrócić na ściankę i ostatnie lata trochę wyparłam ze swojej pamięci te wszystkie wspomnienia. Na ostatniej imprezie spotkałam jednak koleżankę, którą poznałam w czasie mojego pierwszego spotkania wspinaczkowego (w sumie tylko przy takich okazjach miałyśmy okazję się spotykać) i chyba to obudziło we mnie chęć podzielenia się z Wami tymi wspomnieniami.

Doświadczony wspinanacz na Gerakopetrze (maj 2015)

Mieszkając w Polsce, nigdy nie wydawało mi się możliwe, żeby wspinać się na skałkach, ponieważ po pierwsze sztuczne skałki ścienne jakoś mnie nie zachęcały i nie pociągały do tego, aby spróbować swoich możliwości. Nie ma to, jak natura i zmierzenie się z jej siłą i ogromem... Po drugie z miejscowości, w których mieszkałam w Polsce, w góry wydawało się zawsze zbyt daleko a na pewno, jeśli chodziłoby o regularne trenowanie wspinania się. Tutaj na Cyprze wystarczy godzina drogi samochodem i już jesteś przy skałkach - jednych czy drugich. Jest tu dosyć sporo skał nadających się do wspinania i przygotowanych dróg wspinaczkowych. Dzięki bardzo różnorodnej genealogii Cypru i jego wspaniałym klimacie jest to wymarzone miejsce dla osób wspinających się.


Warunki pogodowe pozwalają na uprawianie tego sportu prawie cały rok na okrągło (oczywiście z pominięciem okresów, kiedy to wciąż tutaj pada - zimą). Najbardziej optymalne dla wspinaczki są wiosna i jesień, ale jeśli się dobrze przygotujesz w wyborze miejsca, to również latem można śmiało się wspinać i wysokie temperatury nie będą w tym przeszkodą.

Informację o spotkaniu wspinaczkowym znalazłam dzięki polskiemu forum dla osób żyjących na Cyprze, gdzie Mariusz Dąbrowski umieścił informację o kolejnej wspinaczce, którą organizuje. Trochę czasu już śledziłam to forum i miałam już wyrobione jakieś zdanie na temat osób tam piszących, wiele z nich wydało mi się bardzo przyjaznymi. Czytałam rozmowy na temat tego spotkania i jak widziałam kto się wybiera, postanowiłam, że i ja muszę jakoś tam się dostać i spróbować swoich sił w takiej wspinaczce. Nie znałam jednak nikogo kto by był zainteresowany, aby pojechać ze mną a sama nie miałam samochodu więc kombinowałam jak tam dojechać. W tamtym okresie jeździłam skuterem na co dzień po Limassol i po okolicznych wioskach, ale nigdy nie pomyślałabym, aby jechać nim do innego większego miasta. Tym razem jednak tak bardzo mi zależało, aby pojechać na to spotkanie wspinaczkowe, że sprawdzałam możliwe drogi (tak, aby nie jechać highwayem), ilość km, czasu, jaki by mi to zabrało... O mały włos a zdecydowałabym się pojechać 😂 hahahaha wariatka 😋

Miałam jednak szczęście i znalazł się kolega z forum, który też się wybierał samochodem z jeszcze jedną osobą i zaproponował, że mogę się zabrać z nimi.

Od samego początku ogarniał mnie dreszczyk emocji, pewna ekscytacja przed nieznanym, nowymi ludźmi i nowymi wyzwaniami. W głowie pojawiało się pełno pytań: Czego oczekiwać? Jacy będą Ci ludzie? Czy będzie fajnie? Czy mi się spodoba? Czy się w ogóle odważę, żeby na tę ściankę wejść? Czy będę jednak tylko siedziała na dole i się przyglądała jak inni się wspinają? Nie wiedziałam nawet jak się najlepiej ubrać. Tak naprawdę nie miałam ani za bardzo sportowych ubrań, ani tym bardziej butów wspinaczkowych czy uprzęży. Nie uprawiałam żadnych sportów (poza codziennym chodzeniem/bieganiem wiele godzin w pracy od stolika do stolika i wcześniej pokonywaniu codziennym drogi powrotnej do domu 7 czy 15km [przed zakupem skutera] oraz czasami spacerami po plaży) więc tym bardziej sport ekstremalny był nie lada wyzwaniem dla mnie.
Wszystko, co potrzeba do samej wspinaczki miało być na miejscu i można bez problemu pożyczyć. Ubrałam najwygodniejsze swoje dżinsy, w których wiedziałam, że będę mogła ewentualnie zrobić jakieś wygibasy na ściance, jeśli będzie taka potrzeba.

Droga do Pafos (Paphos) była już mi dosyć znana, ponieważ kilka razy już w tym kierunku jechałam. Natomiast teren poza Pafos w kierunku Akamas, wszystkie te wioski i dzikie tereny to było dla mnie zupełnie coś nowego. Siedziałam więc i przyglądałam się bardzo uważnie nowemu krajobrazowi.
Z Paphos zostało już tylko ok 35min, aby dojechać na sam teren wspinaczkowy w okolicy wioski Ineia, pod skałę, na której mieliśmy wspinać się tego dnia. Po dotarciu do wioski zjechaliśmy w bardziej wyboiste tereny, droga znacznie się pogorszyła.

W końcu dotarliśmy do miejsca spotkania, gdzie już z daleka było widać osoby wspinające się na skałkach z piaskowca kwarcowego. Zaparkowaliśmy samochód i po wyjściu z niego - pierwsze wielkie wow! Krajobraz stąd jest niesamowicie zachwycający. Patrząc w kierunku morza, możemy dostrzec zatokę Lara (Lara Bay), czyli tam tak zwaną żółwią plażę, położoną na półwyspie Akamas. Widzimy stąd prawie całe wybrzeże Akamas Peninsula.


Chwilę przystanęłam i podziwiałam te zapierające dech w piersiach widoki...

Przepiękny krajobraz, widok na Lara Beach (wrzesień 2010)

Gerakopetra (wrzesień 2010)

Konefti

Rozpoznanie, która grupa osób wspinających się (i przy których skałkach) to będą osoby, z którymi mieliśmy się spotkać, nie sprawiło żadnego wysiłku, ponieważ już z daleka słychać było polskie dopingowania spod ścianki "Dawaj, dawaj, lewo, prawo" podeszliśmy więc do wszystkich i się przywitaliśmy. Zaczęliśmy obserwować pozostałe osoby wspinające się na skale Konefti. Jak usłyszałam hasło "Kto następny?" to nawet się nie zastanawiałam. W sumie to się już nie mogłam doczekać, kiedy będzie moja kolej.

Okej może dzisiaj nie wyjdę wysoko, ale chociaż spróbuję czy w ogóle coś się podciągnę. Mariusz pokazał mi jak wszystko działa, wytłumaczył mi jak wygląda sprawa bezpieczeństwa, pokazał mi jak odpowiednio zawiązać linę (węzeł ósemka) do uprzęży wspinaczkowej. Dałam Tomaszowi mój aparat, żeby pstryknął mi kilka zdjęć, aby było pewne, że jakąś pamiątkę z tej spineczki będę miała. Podchodzę do ściany poprawiam linę - wydaje mi się, że gdzieś tam się zahaczyła... No i już zaczynam wspinaczkę na wędkę (czyli z odgórną asekuracją liną) 😉

Poprawianie liny przed pierwszym podejściem (wrzesień 2010)


Na chwile utknęłam, przystanęłam w rysie - szczelinie skalnej i zastanawiałam się co tu dalej robić, gdzie iść, jak się wspinać... Co pierwsze ręka, noga? W którą stronę - w prawo czy w lewo mam się podciągać?

Chwila postoju w szczelinie skalnej

Czego sie chwytać, gdzie stawiać nogi? 

Dostałam odpowiednie podpowiedzi od Mariusza, który jak zwykle świetnie wszystko widzi z dołu co się dzieje na ściance. "Prawa ręka do góry, jeszcze bardziej w prawo, wyciągaj, idziesz, idziesz, teraz do góry, lewa noga do góry, tam masz dziurę, dajesz dajesz". Podciągam się, małe zastanowienie się a jak już zaczęłam to poszłam do góry jak kozica ;) Chłopaki się śmiali z dołu, że skacze po ścianie jak koza, że aż trudno uwierzyć, że to moja pierwsza wspinaczka. Trochę się chwalę :) ale sama byłam zaskoczona, jak się okazało, że chyba urodziłam się ze smykałką do tego. Wspięłam się dosyć wysoko, ale niestety teraz nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak wysoko. Trasa, na którą się wspinałam miała podobno 25m wysokości. Wydaje mi się, że za pierwszym razem do samej góry nie doszłam. Pewnie skończyłam gdzieś w połowie drogi. Pewnie zrezygnowałam...
Krzyczę więc "Schodzę, schodzę" a Mariusz na to "Odepchnij się od ściany, stopy płasko na ścianie, buty przylegają podeszwą, nogi wyprostuj, odepchnij się od ściany i schodzisz..."
Po zejściu dumna z siebie ustawiłam się do pamiątkowej pozycji.

Dumna z siebie po pierwszym wspinie ;)


Już jestem na dole, spodobało mi się i już wiem, że to nie będzie moja ostatnia wspinaczka! Miałam nadzieje, że jeszcze tego samego dnia mi się uda ponownie po małym odpoczynku. 


Grakopetra

Zmieniliśmy miejsce i przeszliśmy do skały położonej niżej - Grakopetra - która jest jedną z największych skał kwarcowych. Osoby, które wcześniej się tu wspinały zmieniły już miejsce albo skończyły swoją wspinaczkę na dziś i pojechali do domu więc teraz my mogliśmy się tutaj powspinać.

Na samej Gerakopetrze, która jest również nazywana Orlą skałą znajduje się aż 35 przygotowanych dróg wspinaczkowych. Większość z nich ma około 15 metrów, ale są też takie, które mają 30 m.

Widok na Gerakopetre z otaczającym krajobrazem (wrzesień 2010)


Tego dnia udało mi się wejść na skałę po raz drugi :)

Ostro idę do góry... (wrzesień 2010)


Teraz jak czytałam o ścieżce, którą wybrałam - Proti Epafi (ang. First Contact czyli Pierwszy Kontakt), jest to droga o stopniu trudności 5b, 17 m do wspięcia się w górę. Nie było łatwo, było dość ciężko... szczególnie że to mój pierwszy dzień wspinania. Musiałam się kilka razy zatrzymać, przemyśleć dalszy mój ruch... Na zdjęciach wyraźnie widać skupienie na mojej twarzy, napięcie mięśni...

Chwila zwątpienia (wrzesień 2010)


Oczywiście gdzieś u góry pojawił się telegraf - takie śmieszne uczucie, że noga skacze i nie możesz jej zatrzymać spowodowane niekontrolowanymi skurczami w nodze. Spojrzenie w dół i "O rany! Ale jestem wysoko. Trochę strach, lepiej nie patrzę w dół. Patrzę w górę, skupiam się nad tym, co przede mną, skupienie na celu i idę!" Tak sobie myślę, że takie wspinanie się jest wspaniałym treningiem bycia Tu i Teraz :) Skupiam się na tym, co zrobię teraz, dokąd zmierzam. Pokonuję swoje obawy, głupie myśli o tym, że nie dam sobie rady, wszelkie słabości i wspinam się do samej góry. Dotykam karabińczyka! Jaka radość - zrobiłam to! Dotarłam na samą górę! Zapomniałam wspomnieć, że Ziemowit wziął mój aparat do rąk i zrobił mi wspaniałe zdjęcia. Poprosiłam go o kilka pstryków, a nawet się nie spodziewałam, że potrafi zrobić tak dobre zdjęcia. Bardzo miła to była niespodzianka. Żałuję tylko, że nie wszystkie zdjęcia z tej wspinaczki mi się zachowały. Straciłam zdjęcia z okresu około trzech lat i zachowały się tylko nieliczne, które na bieżąco umieszczałam w internecie. No ale dobrze, że chociaż takie mi się zachowały i jakaś pamiątka jest.

Przed rozpoczęciem zejścia ze skałki, Mariusz zaproponował jeszcze trochę zabawy, aby lepiej zaufać linie. Stałam więc odepchnięta od ściany i macham rękoma po bokach, tak jakbym chciała odlecieć, jak ptak 200 metrów nad ziemią.

Bez trzymanki...

Swobodnie...

To teraz schodzimy w dół


Na koniec zejścia, na odpowiednim poziomie Mariusz mówi: "No dobra, no to dawaj teraz, biegaj po ścianie od prawej do lewej i z powrotem, huśtaj się jak wahadło. Dajesz, dajesz!" Ale to była frajda! Od jednej strony do drugiej i z powrotem. Jak małe dziecko :) Czasem to dobrze tak wyszaleć się, powygłupiać no i przy okazji uczysz się jeszcze bardziej zaufania do liny i do osoby która Cię asekuruje.

Wahadło - biegam po ścianie w jedną i w drugą...

Sama radość! (wrzesień 2010)


Na końcu zrobiłam jeszcze zwis do góry nogami - pupa na ścianę, nogi do góry i głowa w dół. Samo poczucie szczęścia, sama dziecinna, niewinna, spontaniczna zabawa! To uczucie tak zapisało się w mojej pamięci, że myśląc o tym, czy spoglądając na zdjęcie, prawie aż mogę wrócić do tego momentu i tego poczucia. Już nie pamiętam czy jeszcze raz się wspinałam tego dnia czy tylko te dwa razy, ale to i tak było więcej niż się spodziewałam i miałam dużo więcej frajdy, niż oczekiwałam. Pozostała mi nadzieja, że będę jeszcze kiedyś miała okazję i możliwość przyjechania na kolejne takie spotkanie wspinaczkowe. Niesamowite, że Mariusz tego typu spotkania organizował i mam nadzieję, że jeszcze je będzie organizował. Naprawdę wielu ludzi sprawiały one ogromną przyjemność.

Jak się w późniejszym okresie dowiedziałam i doświadczyłam na samej sobie, świetnie to pomaga w przełamywaniu swoich oporów czy w radzeniu sobie z nawet atakami paniki, pomaga w podniesieniu poczucia własnej wartości i w udowadnianiu sobie, że możesz coś osiągnąć, że możesz pokonać siebie, swoje słabości, żeby nie słuchać tego jednego głosu, który mówi ci, że nie dasz rady, że już chyba zrezygnujesz i chyba już lepiej zejdziesz w dół... Wystarczy czasami wziąć kilka głębszych wdechów, nawet na chwilę zamknąć oczy i powiedzieć sobie na przekór - "A właśnie, że dam radę! Zrobię to, wejdę!" - i idziesz dalej do góry i nagle wszystko wydaje się takie łatwe po dokonaniu tego. Zastanawiasz się, skąd się w ogóle wzięło to, że w ogóle wątpiłeś, zastanawiałeś, że nie dasz rady. 

Na którejś z kolejnych wspinaczek zauważyłam właśnie, że wspinaczka skałkowa jest niesamowitą terapią, jedną z lepszych... A już w ogóle jak się ma Mariusza za asekurującego, który odpowiednio Ciebie dopinguje i mówi, że dasz radę!

Tego dnia mieliśmy również okazję przyglądania się dużo bardziej doświadczonym wspinaczom, jak pokonywali ścieżki o większym stopniu trudności czy pokonujących ścieżkę z okapem gdzie trzeba się inaczej pod nim podwiesić i wciągnąć siłami rąk w górę... Zastanawiałam się wtedy czy kiedyś uda mi się pokonać taką trudną trasę...

Mariusz podchodzi pod ścieżkę Kathodigitis - 6a (wrzesień 2010) 

Gerakopetra (wrzesień 2010)



A na koniec dnia mogliśmy jeszcze podziwiać takie piękne widoki z zachodzącym słońcem.

Przepiekne widoki z podnóża Gerakopetry o zachodzie słońca (wrzesień 2010)



Na wspinaczkę na Gerakopetre wracaliśmy jeszcze wiele razy i tutaj możesz spojrzeć na zdjęcia z innego dnia wspinaczkowego.

Gerakopetra w maju 2015

Skałki do wspinaczki z widokiem na Zatokę Lara i wyspę Świętego Jerzego

Wspinanie pełną parą

Bardziej doświadczeni wspinacze na ściance

Podejście na 6a

Ptaszki zamieszkujące skały Konfeti

Wspinające się dzieci

Całkiem nieźle mu idzie...

Zawieszka na okapiku

Prace konserwacyjne albo zakładanie nowej ścieżki

Zachody słońca tutaj zawsze urzekają!

Zachód słońca z widokiem na dolinę w Akamas Peninsula


Ciekawa jestem mój drogi czytelniku czy i Ty się już kiedyś wspinałeś / wspinałaś?
Jakie są Twoje wspomnienia i wrażenia?
A może nigdy jeszcze nie próbowałeś, a swoim tekstem Cię zachęciłam?




Źródła




Zachowaj na później!
    Wspinanie na Cyprze - Gerakopetra, Ineia



@2019 by Ewelina Kur (Vienewi). All rights reserved.

0 comments:

"Somewhere in Cyprus" na Instagramie